Wiem. Nie było mnie trochę - można tupać na mnie i grozić mi palcem. Obecuję poprawę. Ale po Festiwalu Twórczo Zakręconych w Krasnymstawie. W związku z tym, że szykuję tam wystawę chcę dopiąc kilka spraw na ostatni guzik. Za dużo rzeczy mi "wyszło" i nadrabiam ile tylko mogę. Nie sama. Mam wiernego pomocnika - o ile nie odrabia lekcji i nie ma napadu lenia albo napadu pt. "mama to, mama tamto". Drugi pomocnik - jak wraca do dom udaje, że go nie ma - coby na garba (lub w) nie dostać. Ale może to i lepiej. Bo wtedy trochę zajmuje znudzonego pierwszego pomocnika.
Pędząc i nadrabiając, pokażę roboczo na razie - co się wytworzyło. Roboczo - bo nie mam czasu na porządne foty i jak obrobię do końca resztę leżącą na podkładce, stole, wałku do koronek... (nie w zasiegu obiektywu) to będą piękne porządne foty. Lilia, jak widac przeniosła sie z agatów na mgłę z koralików... i wisi od pewniego czasu na moim wałku do koronek klockowych i czeka... na porządne zdjęcie.
Dotarły nowe i zarazem brakujace materiały...
Powstał sobie naszyjnik lniany...
I zaczęla się praca nad dawno już obiecywanym tutkiem na szycie na gipiurę... Powstaje sobie Mon Amour...
Ziuta sie wścieka - bo moja manekinowa modelka, co chwila jest noszona to do kuchni, to wydzierana z podstawy i na siłę usadzana na krześle ( światło!!!! ), a to kłuta szpilami z tegoż powodu...na potrzeby kolii i tutka oczywiście..Poniżej już ciut uformowany.. nabierający kształtów.. Będzie na żywo do macania (czystymi rękami oczywiście, bo inaczej będę bić po łapskach !!!) w Krasnymstawie.. I tutek, a może raczej historyja powstawania... bo diabelnie ciężko fotografować poszczególne elementy pracy na koronce..
No i na koniec obiecuje poprawę... będzie więcej... już niedługo. I bardziej na bieżąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz