Ostatnio biało jakoś w oczach... A to za sprawą kolii Mon Amour... Dlaczego moja miłość? Bo są koraliki, haft i koronki, czyli to co kocham najbardziej. A co ja tu będę pisać. Wszystko w końcu jest w tutorialu, w jaki sposób ona powstała. No to przedstawiam Mon Amour.
I jak Wam się podoba? Zabieram ją wraz z innymi naszyjnikami na wystawę na Zjazd Twórczo Zakręconych do Krasnegostawu. Będzie do obejrzenia na żywo. Oczywiście czystymi łapkami. Chociaż jest to chyba jedyny rodzaj koronki, który bez szwanku można uprać....
Przepiękna, aż szkoda, że jestem mężatką, bo na ten wyjątkowy dzień jest idealna. Cudo.
OdpowiedzUsuńBoże, jakież to piękne!
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie będę mogła podziwiać w Krasnymstawie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie.
Pięknie i pomysłowo
OdpowiedzUsuń