czwartek, 1 sierpnia 2013

Zmalowałam....coś...

Czasem, jak za dużo się dzieje w moim życiu potrzebuję odpalić pędzle.. Ale tak na serio.. Kupuję wtedy blejtram i czekam aż mi się upuści wena.. Ostatnio jakieś wiedźmowate mam nastroje, więc kilka dni temu, kupiłam płótno i odpaliłam pędzle. Wczoraj w nocy powstał zarys, dzisiaj 5,5 godz. pracy i zmalowałam sobie obraz... kurcze, gdzie ja go powieszę?- wyczerpują mi się gwoździe na ścianie hehe... ale i tak mi się podoba, więc gdzieś zawiśnie.


p.s. mój mąż jak wróci z kursu, to pewnie stwierdzi, że to ja wyję do tego księżyca heheheh...




1 komentarz: