piątek, 26 lipca 2013

Wracam do świata....

Uf... ciężko było... nawet bardzo. Ja sobie myślałam, wręcz zaplanowałam, że po zjeździe ze stołu operacyjnego będzie duuużo czasu na koraliki... A tu życie mnie wyprostowało. Nic, absolutnie nic przez miesiąc nie dałam rady zrobić. Ból i ciężko było siedzieć z nogą wyprostowaną i prawie, że momentami w szpagacie (ale to jak porządkowałam sobie moje misz-masz koralikowe). Ćwiczenia - nawet musiałam się uczyć chodzić - dosłownie - jak dziecko- jak coś miałam w rękach - to szłam - jak mi to zabrali (a moja rodzinka okazywała się dowcipem iście z rodu cyrku Monty Pythona...aczkolwiek nie złośliwie do końca - zabierali mi np. talerzyk i filiżankę, żebym nieść nie musiała....) - to stałam i się darłam  wniebogłosy, bo kroku nie mogłam zrobić na puste ręce - brzmi śmiesznie - ale to była moja rzeczywistość przez prawie 5 tygodni. No i mój mąż spełnił moje fantazje hihihi - zawsze mówiłam że marzy mi się coś nie coś z dwoma facetami - jeden sprząta, a drugi gotuje. Więc on sprzątał i nawet coś tam gotował (mam zdjęcia z odkurzaczem i jak obiera ziemniaki na pamiątkę!-ale Wam nie pokażę, bo jak by to zobaczył, to by się na mnie obraził wręcz śmiertelnie, heheh).  I błogosławię wynalazek pt. zakupy spożywcze w necie - nieoceniona Alma 24, która mi wsio dowoziła, ku wielkiemu zdziwieniu moje małżonka, gdy musiał pojechać w trasę i był zmartwiony pt. "kto C teraz zakupy zrobi?". Ale teraz więcej optymizmu -chodzę już bez kul, ortezka już dorywczo sportowa, nawet lekkie przysiady zrobię (lekkie - na tyle na ile dam radę zgiąć kolano i trzymając się jeszcze czegoś - więc hurrraaa!!!  Jeszcze troszkę i wracam do pracy!!!! No i najważniejsze - bo ten blog ma być artystyczny: moja psiapsiółka miała urodziny - niestety przez ograniczenia fizyczne nie zdążyłam w terminie zrobić wszystkiego - bo jeszcze kilku godzin nie usiedzę, ale po woli zrobiłam jej szkatułę na biżutki i oczywiście biżutkę. Ona kocha frywolitki, więc typowy ankars. Za niedługo jej zawiozę. Chociaż znając jej ciekawość i tak tu zaglądnie wcześniej, ale to nic - ja też wiedziałam co dostanę na urodzinki dużo wcześniej, niż dotarło. Za zdjęcia - z góry przepraszam -robim, co możem... Akumulatorki w aparacie mi padły... i foty są moją xperią... Ale widać nawet, co wyszło. Miłego oglądania i potrzymajcie za mnie kciuki, żeby szybciej ta moja zakręcona koralikiem, pędzlem i czółenkiem normalność wróciła.