Jak w tytule. Odrobina minimalizmu na rzemieniach. No i kolczyki. Robione od tygodnia, czy dwóch, w przerwach "pomiędzy" hehehe. Wrzucane do pudełka, dzisiaj zaliczyły wreszcie sesję zdjęciową. No to miłego oglądania.
sobota, 5 kwietnia 2014
piątek, 4 kwietnia 2014
Czas na pisanki.
Na początek zrobiłam kilka pisanek w stylu staroangielskim. Jakoś tak vintage i anglia mnie chwyciły.. :) A do tego wreszcie wykończyłam pudełko - ekspozytor, kupione jakiś czas temu na pchlim targu. Było czarne i odrapane, ale środek bardzo mi się spodobał. No to konsekwentnie zachowałam ukochany styl. Jeszcze może coś mu dorzucę. Na razie jest wycieniowane delikatną czernią. Środek widać na zdjęciach z pisankami w roli głównej.
czwartek, 3 kwietnia 2014
Nowe życie, czyli opowieść własna pewnego krzesełka.
Najpierw byłem brzydkie i zaniedbane. Stałem w piwnicy. Nikt mnie nie chciał. Ktoś mnie zobaczył i powiedział, że jestem piękne....Ja piękne? Byłem odrapane i zaniedbane... Ten ktoś zabrał mnie do domu. Zaczął mnie czyścić... Zdzierał mi stare farby, na jakie mnie poprzednio malowali...
I po czyszczeniu i umyciu pomalował na brązowo. Już się lepiej poczułem...
No stałem sobie trochę, bo szefowa nie miała czasu. Czekałem na wizję, jak mam wyglądać. Potem dostałem crack i zrobiłem się biały... i ładnie spękałem, gdzie trzeba - to znaczy, gdzie szefowa chciała. Nie byłem oporny - w końcu powiedziała, jak byłem brzydki, że jestem piękny...No i tyle godzin mnie czyściła i malowała...
No i niedawno zostałem zdekupażony...pocieniowany, wywoskowany, podzłocony i teraz sobie schnę przed ostatnim lakierem.
No i wczoraj dostałem ostatni lakier, jestem gładki, złocony...Sam się sobie podobam. Nawet mam specjalne podkładki pod nóżki, żeby mi się nic nie starło. Jestem gładki i miły dla oka.
Ładne ze mnie krzesełko się zrobiło, prawda? Dostałem drugie życie. Bardzo się z tego cieszę. Szefowa mówi, że teraz żal siadać...ale obiecała mi jeszcze poduszeczkę na siedzisko żeby mi nikt tyłkiem różyczek nie ścierał. Bo teraz to każdy będzie chciał na mnie siadać.
I po czyszczeniu i umyciu pomalował na brązowo. Już się lepiej poczułem...
No stałem sobie trochę, bo szefowa nie miała czasu. Czekałem na wizję, jak mam wyglądać. Potem dostałem crack i zrobiłem się biały... i ładnie spękałem, gdzie trzeba - to znaczy, gdzie szefowa chciała. Nie byłem oporny - w końcu powiedziała, jak byłem brzydki, że jestem piękny...No i tyle godzin mnie czyściła i malowała...
No i niedawno zostałem zdekupażony...pocieniowany, wywoskowany, podzłocony i teraz sobie schnę przed ostatnim lakierem.
No i wczoraj dostałem ostatni lakier, jestem gładki, złocony...Sam się sobie podobam. Nawet mam specjalne podkładki pod nóżki, żeby mi się nic nie starło. Jestem gładki i miły dla oka.
Ładne ze mnie krzesełko się zrobiło, prawda? Dostałem drugie życie. Bardzo się z tego cieszę. Szefowa mówi, że teraz żal siadać...ale obiecała mi jeszcze poduszeczkę na siedzisko żeby mi nikt tyłkiem różyczek nie ścierał. Bo teraz to każdy będzie chciał na mnie siadać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)