czwartek, 21 marca 2013

Obiecałam pokazać pisanki.

Odebrałam przedwczoraj telefon od latorośli (tej "malej"- tylko 186 cm..) "mamo !!!! potrzeba pisanki !!! Zrób mi takie ładne, co były na blogu - takie wiesz, te z okienkami... Podobały się bardzo i mają pojechać do Wiednia - mamo !!!! " Wykręcałam się chwilę - przyznam uczciwie, bo nie bardzo chciało mi się ponownie odpalać szlifierkę na 5 skorupek - bo tylko tyle mi zostało... (...całe szczęście.... hehehe..) - ale czego się nie robi dla dzieci... W poprzednim poście obiecałam, że jak wyschną do końca - to je pokażę... Pisaneczki wyschły i już pojechały dzisiaj ...do dziecka... razem ze szkatułką... Oto one:



1 komentarz:

  1. Przepiękne. Szkoda tylko, że na leżą na serwetce, bo słabiej je widać. Takie cudeńka najlepiej fotografować saute :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń